Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi eper z miasteczka Legnica. Mam przejechane 8875.19 kilometrów w tym 118.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11343 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy eper.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

26-50 km

Dystans całkowity:3836.22 km (w terenie 45.00 km; 1.17%)
Czas w ruchu:176:25
Średnia prędkość:21.75 km/h
Maksymalna prędkość:64.10 km/h
Suma podjazdów:5162 m
Maks. tętno maksymalne:197 (95 %)
Maks. tętno średnie:190 (92 %)
Suma kalorii:20452 kcal
Liczba aktywności:107
Średnio na aktywność:35.85 km i 1h 38m
Więcej statystyk
  • DST 38.64km
  • Czas 01:35
  • VAVG 24.41km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Legnica

Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 0

Kręcenie się po Legnicy, kilka okrążeń wte i we wte :) Raz na piekary, raz Złotoryjską na obwodnicę (gdzie cholernie wiało) i singlem aż na kopernik. Bardzo bardzo wiało.




  • DST 47.40km
  • Czas 01:46
  • VAVG 26.83km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złotoryja

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 08.04.2013 | Komentarze 0

Miałem pojechać na Legnickie Pole zrobić kilka podjazdów, ale jak zwykle wyszło inaczej ;) Kończąc podjazd na Złotoryjskiej i dojeżdżając do ronda zauważyłem szosowca, który skręcił na Złotoryję. A co tam, podgonię, najwyżej zawrócę. Usiadłem na kole i jedziemy sobie te 29km/h (ja na kendach karmach 2,0"). Po chwili myślę, że tak głupio bez żadnego słowa, wyjechałem przywitałem się, chwilę pogadaliśmy. Dowiedziałem się, że jedzie z Jeleniej i że zmęczony już ;) Dałem zmianę. Długo starałem się utrzymać tempo, ale w końcu wiatr mnie zniszczył, zmieniliśmy się i sobie umierałem na kole. Kilka razy odpadłem nawet. Podjechałem powiedzieć, że odcina mi prąd i że w Złotoryi zawrócę, ale namówił mnie na podjechanie do Krotoszyc. No dobra. Za zjazdem jechało się już o niebo lepiej, trochę odpocząłem, trzymaliśmy tempo 30km/h. Tutaj też trochę gadaliśmy. Dowiedziałem się że jadę z wicemistrzem Polski Mega sprzed 3 lat. super :D
Podjazd zupełnie odpuściłem, ale nowy znajomy poczekał na mnie, robiąc sikustop ;) W Sichowie się pożegnaliśmy, ja pojechałem w lewo, on w prawo, do Stanisławowa. W momencie rozjazdu miałem 56 minut i średnią 27,6. Łoł. Musiałem trochę odpocząć więc tempo spadło, ale i tak było wysokie. W Winnicy minąłem jakiegoś kolarza, który sprawdzał coś w telefonie chyba, niestety nie pojechał za mną. Podjazd dłużył się niemiłosiernie, ale przynajmniej było to jakieś odzwierciedlenie tego co w dniu dzisiejszym przeżywali kolarze na Paryż - Roubaix. Tylko, że ja mam 100mm skoku :D Na zjeździe już do Legnicy przy 40km/h gadałem przez telefon, a co tam :D W Legnicy powrót przez Nowodworską, Al. Rzeczypospolitej, II Armii WP i Witelona. W domu padłem, pochłonąłem 2 porcje makaronu z sosem i pizzę wieczorem. Masakra. A w dodatku miałem mały bidon i woda skończyła mi się już w Sichowie.

Dane z pamięci/obliczone bo miałem wpisane na bs, ale zapomniałęm zapisać przed dzisiejszym wyjściem na rower...




  • DST 30.24km
  • Czas 01:09
  • VAVG 26.29km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręcenie się po mieście

Piątek, 5 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 0

Jeżdżenie w kółko po mieście, zajechałem do rowerowego itd :p

W rowerowym miła niespodzianka, okoliczny bajker mnie poznał ze zdjęcia z konkursu i pytał jak mi idzie. Widziałem go drugi raz na oczy. Fejmus jestę :D


Kategoria 26-50 km, Samotnie, Szosa


  • DST 26.99km
  • Czas 01:08
  • VAVG 23.81km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

E2 czyli tlenowe jazdy śniegowe

Środa, 13 marca 2013 · dodano: 13.03.2013 | Komentarze 1

Dzisiaj plan jasno mówił: "2 godziny w tlenie przejedź. Nie wysiłkuj się, jednak serce niech zabije mocniej na podjeździe siedzącym". Słowo się rzekło (napisało) więc Eper wsiadł na swojego Lisa i pojechał. Nie obyło się bez tortur psychicznych. Milion wymówek i powodów dla których nie warto dzisiaj wychodzić. A to za zimno. A może lepiej odpuścić bo i tak nie zrealizuję planu. A ślisko. A nie chce mi się. DUPA ma mi się chcieć jak chcę latać. Więc po dłuuugaśnym ubieraniu wsiadłem i pojechał siną w dal. Zrobiłem dwie takie o pętelki: Mickiewicza - Plac Słowiański - II Armii Wojska Polskiego, Wiadukt nad torami, w prawo za wiaduktem - wokół wierzbiaka, nieopodal szpitala, Wrocławska - Piastowska - Złotoryjska - Rataja. 34 minuty mi takie kółeczko zajęło i 13 kilometrów z groszem. Drugie było identyczne, jednak kilkanaście sekund dłuższe. Wydaje mi się, że trochę pogoda się zepsuła, ale to minimalnie :)

Trochę się powoziłem na kole, ale serio krótko. Chyba dziś pan autobusiarz nie chciał mieć ogona, bo mocno pedała przycisnął, a ja z twardego przełożenia nie bardzo go mogłem dojść, przy 39 odpuściłem :(

Nie brałem dziś picia, bo w mrozie i tak nie piję, a po cholerę wozić ten prawie dodatkowy kilogram.

Po wyjechaniu i rozgrzaniu się, jak już zamiast pizgać było mi cieplutko jechało się bardzo ok jak na te warunki. W porównaniu z wczoraj to były orzeszki wręcz. Lekko, nieodczuwalnie wiało, tempa znośna, śnieg jak prószył również. Zrealizowałem trochę ponad 50% planu, jednak to chyba i tak dobrze jak na te warunki.

Dzisiaj 2 pary rękawiczek, 2 pary skarpetek i chyba było ok. Co jakiś czas i tak musiałem dmuchać ręce bo zimno :) No a z tymi skarpetkami, brakuje mi chyba miejsca w bucie i nie wiem czy to nie powoduje nadmiernego wychładzania się stóp. Ale to już takie rozkminy czysto teoretyczne. Mam nadzieję, że nie będę miał już okazji na testy w tym roku.

Ogólnie po jeździe czułem się bardzo bardzo dobrze. O niebo lepiej niż przed, czy wczoraj. Dobry znak. Trochę mnie teraz nogi bolą, więc jednak na marne nie poszedł dzisiejszy dzień.

Z muzyki dodam Kazika:

wczoraj obchodził 50. urodziny, Wszystkiego Najlepszego! Kaziku :)

Peace.




  • DST 31.35km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.66km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Poniedziałek, 11 marca 2013 · dodano: 11.03.2013 | Komentarze 1

Wczoraj byłem u Bartka (Evo) ustaliliśmy kolejny tydzień planu i tak pogadaliśmy i popodziwialiśmy :) No więc na dziś w planie 2h rozjazdu. A pogoda w nocy spłatała figla i śnieg spadł. Nosz %*$(^$!. No ale nic, motywacja jest więc jadę. Ubieram się długo, ale dzisiaj zakładam dużo ciuchów. Jak już się ubrałem i byłem gotowy do wyjścia przypomniałem sobie że nie założyłem słuchawek i mp3. F*ck. No to rękawiczki out, rozpinam, włączam, zaczepiam, działa, jadę. W międzyczasie znalazłem rękawiczki których szukałem (mama znalazła, ja ich szukałem tam z miesiąc temu to nie było, MAGIA). No założyłem dwie pary i jadę. Dojechałem na piekary i stwierdziłem, że mi jednak pizga w ręce, więc założyłem trzecią parę. Trochę musiałem podmuchać, ale w końcu po 'odrobinie' czasu, doszło cieplutkiej krwi i było ok. Za to nogi, a konkretniej stopy narzekały. Mocno od bloku ciągnęło :/ Już po kilkunastu minutach wiedziałem, że nie będzie dwóch godzin, rozważałem powrót nawet do domu po 20 minutach, ale wiadomo jak to jest. Zawsze na początku są take myśli, a jak się człowiek rozgrzeje, rozkręci to już może jechać.

Trasa to takie kręcenie się po Legnicy. Wrocławska, wokół Piekar, koło Majewskich, rondem prosto i znów Wrocławska, Czarnieckiego, prosto dalej (nie pamiętam nazwy ulicy :P) Złotoryjska, Jaworzyńska, II Armii, koło Auchan, Nowodworska, Jaworzyńska, tutaj trochę przycisnąłem za betoniarką i jechałem sobie za nią od młyna aż do Placu Słowiańskiego :) jedynie dziury przerażały, bo tempo nie było wysokie, ok 35km/h, potem prosto, koło reala, orlena w lewo, Czarnieckiego, ta ulica której nazwy nie pamiętam, Złotoryjska i Rataja i dom. To tak mniej więcej, możliwe że coś pokręciłem, ale tego już się nie dowiemy :)

Pogoda - zimno, chmury, trochę wiało.

Muzyka - Pearl Jam płyta Vs. i potem Ten :)
@edit - sprawdziłem, ta ulica to Pocztowa, a później Piastowska :) tak myślałem, z tym drugim typem :P


Kategoria 26-50 km, Samotnie, Szosa


  • DST 30.11km
  • Czas 01:53
  • VAVG 15.99km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lasek

Niedziela, 10 marca 2013 · dodano: 10.03.2013 | Komentarze 2

Zmotywowany i wręcz wygoniony przez Bartka (dzięki :D) po mozolnym ubieraniu się, wciągnięciu kilku(nastu) pierniczków ruszam na podbój lasku. Dość zimnawo, lekki wiatr. W lasku nieodczuwalne. Rataja, Złotorysjka, w prawo do lasku. Już od początku trochę się popryskałem błotem, ale dziś nie przejmuję się tym. Jadę pierwsze okrążenie, trasa praktycznie przejezdna. W jednym miejscu patyk, w drugim dziura, ale tak to ok. Jadę jeszcze kawałek inaczej. Drugie albo trzecie okrążenie postanawiam jechać na czas. Chwila na wdech łyk wodę i rura. Oczywiście tylko przysłowiowa, bo rurą tego nazwać nie można. Jechałem jak mogłem, a zjechałem się tak bardzo, ze nie mogłem obliczyć ile czasu mi to zajęło (sic!). No i pierwszy raz poczułem co to znaczy jak jest niedobrze na treningu (@#!^$! pierniczki). Rozjechałem zmęczenie i jeżdżę dalej. Po kilku okrążeniach powtarzam próbę. Tym razem lepiej. Bardzie świadomie pojechałem, i 'ogarnięcie'. Czas 4:42 więc chyba b. dobrze. Bo jak pamiętam kiedyś to poniżej 6 minut ledwo schodziłem, a teraz poniżej 5. No ale mogę się mylić, a nie mogłem znaleźć wpisu z czasem. Rozjechałem zmęczenie, jeszcze kilka kółek. Wyszło 65 minut w samym lasku, koło 18km. Średnią nie ma się co chwalić. Ok. 16km/h. No ale było ślisko :D Na jednym z okrążeń zatrzymałem się po podjeździe, bo już nie mogłem. Parowałem cały, jak gotująca się woda :D No i wykorzystałem okazję do oczyszczenia tego miejsca ze szkła. Bo akurat się zatrzymałem blisko jakiegoś skupiska na którym było sporo szkiełek. Po lasku wyjechałem, zjechałem drugą stroną do Jaworzyńskiej, zawróciłem pokręcić się po osiedlu i napisać na Bartka samochodzie "brudas", ale jak zwykle był wypucowany :(. Podjechałem do mamy Langosz Legnica - Polecam, jeśli ktoś jeszcze nie był :)
Wziąłem 3 zł na myjnie, pojechałem na Głogowską i umyłem z błotka, którego nawet sporo było na rowerze mimo, że w lasku było dość sucho. Rower ładnie umyłem, 3zł nawet za dużo było :)

Kończąc lasek na razie jest dla mnie tragedią. Na początku miałem już myśli że się do tego nie nadaję, że umrę w Złotym Stoku itd itd itd. Xcr zaczyna ze mną pogrywać. Po lasku baaardzo stwardniał, prawie w ogóle nie pracował. Dopiero po umyciu i brunoxie w domu zaczął. Chyba będzie mu trzeba zrobić "pokaż kotku co masz w środku". Nie mówiąc już o tym, że ma lekkie luzy :/ To tyle narzekania.

słit focia w łazience w lustrze :D


Miałem jechać z Luxą na trening, ale uznałem że jednak nie chcę i posłuchałem natury i ciszy w lasku. A do posłuchania na dziś UNKLE - Unreal. Chodzi za mną już kilka dni.


Trzymajcie się :)




  • DST 26.37km
  • Czas 01:01
  • VAVG 25.94km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczowe tempówki interwałowe M2

Czwartek, 7 marca 2013 · dodano: 07.03.2013 | Komentarze 1

Po dwóch dniach przerwy/odpoczynku. Nogi bardzo bolały, a że we wtorek była okropna pogoda na jeżdżenie odpuściłem. W środę dalej nogi bolałi, więc poszedłem do rowerowego, do fryzjera. Niestety tu i tu się nie załapałem, no ale trudno.

Od razu po szkole. Banan, kilka pierniczków, sprawdzam co na dziś przygotowane, cztery sześciominutowe tempówki, zakończone sprintem i 2-3 minutową przerwą. Wychodzę z domu, kilka kropel spadło na mnie. "Pewnie zaraz przejdzie bokiem, jadę." Tradycyjnie, Rataja, Złotoryjska, fajnie podjechało mi się podjazd, rondo w lewo i w dół, lekko już kropi. Na światłach za wywrotką się ustawiam i ciągnę się za nią 50km/h aż do ronda, wyprzedam ją, jadę prosto i zaczynam tempówkę. Włączam timer w zegarku i konsternacja. Zamiast 6 minut ustawiłem 6 godzin... no nic, pierwszy pojechałem na liczniku. Na odpoczynku przestawiłem zegarek i już mi ładnie odliczało. Jeździłem od ronda do podjazdu w Legnickim. 2 razy tam i z powrotem. Pod koniec 3. tempówki złapała mnie kolka, nie wiem co jest tego powodem, muszę się doedukować. Ostatni nawrót, i już tylko 6 minut dzieli mnie od końca. Zdążyło się porządnie rozpadać, jestem już ładnie mokry, kapie z kasku. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, SPRINT, fajrant. Rondo prosto, na światłach prosto, kolejne światła w prawo w Jaworzyńską i w prawo do domu. Krótko, bo raz że padało a dwa spieszyłem się do mamy. (w domu okazało się że już nie trzeba).

Odpoczęte nogi ładnie dają. Lubię to uczucie, trochę odpocząłem od roweru i od razu lepiej się kręci :)

Sprawdziłem przewyższenia w Złotym Stoku gdzie zamierzam wystartować. ~1500m na dystansie 40km. Będzie bolało. A kolejne starty jeszcze gorzej. Coś czuję, że trzeba będzie sporo czasu spędzić w Legnickim Polu, Stanisławowie i Bogaczowie.

Niestety pogoda ma się zepsuć na dniach. Nie pociesza mnie to, jak już posmakowałem słoneczka :(

@edit. Aha, większość treningu z płytą "Kill 'em all"

/miał być link do UNKLE, ale zauważyłem, że dodałem to ostatnio/ więc Chris Cornel który mnie oczarował tym coverem. Wspaniały wokal.




  • DST 43.22km
  • Czas 01:59
  • VAVG 21.79km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złotoryja - MORDOR

Niedziela, 3 marca 2013 · dodano: 03.03.2013 | Komentarze 1

Plan był trochę ambitniejszy wieczorem. Rano zmalał nieco, przez zmęczone po wczoraj nogi. W drodze został okrojony jeszcze bardziej. A przyczyną tego WIATR. Nie wiaterek, wietrzyk tylko WIATR. Mocny. W twarz. W stronę Złotoryi, cały czas. No ale od początku. Nie chciało się wyjść. Zbierałem się z godzinę. Zamontowałem podsiodłówkę z zestawem naprawczym i pompkę. W końcu wyjechałem. Nogi od razu powiedziały "cześć" lekkim bólem. Podjazd na Złotoryjskiej, na rondzie prosto i w sumie dalej cały czas prosto. Średnia - 18km/h, tak wiało. Po drodze zaczęło mnie ucho boleć od tego. No i postanowiłem skrócić trasę i dojechać tylko do tabliczki i wrócić, a nie zaliczać jeszcze Jawora. Przy tabliczce szybka fota.


W tył zwrot, chęć na siku, ale wizja rozbierania się z tego wszystkiego i pan spacerujący kawałek dalej mnie zniechęciło. Zjadłem jeszcze to co miałem w kieszeni kamizelki, czyli ten batonik fajny z biedronki i pojechałem. Podjeździk nawet nawet poszedł, wyjechałem na prostą i zaczęło brakować przełożeń, wrzucam blat, 6 z tyłu jadę i na liczniku 32km/h. Praktycznie bez wysiłku, taki ten wiatr był... Z taką mniej więcej średnią dojechałem do Legnicy, były momenty szybsze (43) i wolniejsze (27). Pomyślałem, że nawet się jedzie z wiatrem, to zrobię jeszcze małe kółko w Legnicy. Na rondzie w prawo, obwodnicą w dół, nie ma żadnego tira, dalej prosto, przed torami w prawo, prosto i wjazd w singla koło torów. Spokojnie sobie go przejechałem, wytrzęsło trochę i wiało z boku. Potem ścieżka z wiatremwmorde, zjazd na ulicę koło reala, prosto przez rynek, Złotoryjską, zjazd przejściem podziemnym, i dalej Muzealna, Plac Słowiański, dom. Tyle.

Zły jestem, że nie wyszło dłuższe jeżdżenie, wszak miało być 3-4h. Było trochę chmur, nawet słońce parę razy zaświeciło, tylko ten wiatr. No ale niech wieje, wywieje zimną, brzydką pogodę i przywieje prawdziwą wiosnę, a wraz z nią krótki rękaw. Oby :)

@Edit noo, a MORDOR dlatego, że jazda do tej Złotoryi to była istna Mordęga :)

@Edit2 aa i jeszcze korzystając z okazji, pozdrawiam kierowcę zielonej Yariski która wyprzedziła mnie na centymentry z duuużą prędkością, kiedy ja stałem na pedałach. Lekkie dmuchnięcie, ruch kierownicą i pięknym lotem wylądowałbym na drzewie 15 metrów dalej. I jeszcze pozdrawiam kierowcę T4 który wyprzedzanie mnie i zjazd na drugi pas zaczął równając się ze mną, w efekcie czego wyminął mnie i dopiero zjechał na drugi pas... Eh.

Keep calm, and ride a lot :)




  • DST 31.19km
  • Czas 01:14
  • VAVG 25.29km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Środa czyli M1 - tempówka

Środa, 27 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 0

W planie na dziś dzień 15 minut rozgrzewki, 40 minut tempówki i 15 minut rozjazdu.

Jak tylko wyjechałem spod bloku poczułem w nogach wczorajszy trening. Ale to dobrze, to znaczy, że dobrze popracowały i będą efekty. Skręciłem w Złotoryjską, zaczął się podjazd i z podjazdem męka. Dawno nie czułem takiego bólu w udach. Już miałem myśli, żeby zrezygnować z dzisiaj, że nie dam rady nawet 10 minut mocnym tempem. Skręciłem na rondzie i obwodnicą w dół. Przy światłach załapałem się na cysternę, co znaczyło kilka minut jazdy "na kole" ponad 50 na godzinę :). Mocno się rozgrzałem, nogi się rozgrzały i zacząłem jechać od razu za rondem. Bolało. Po kilku minutach patrzę na licznik, a tam dopiero 1,5 minuty... Psychiczna męczarnia. Ale z czasem jechało się coraz lepiej. 30km/h, nogi coraz bardziej podawały jest ok... i wtedy podjazd pod Legnickie Pole. Jako że to tempówka, nie ma żadnej taryfy ulgowej. Stajemy na pedały i ogień. Dosłownie. Nie rozpisując się, jeszcze nie czułem takiego zapotrzebowania na tlen. Zamknięcie ust na 2 sekundy powodowało niedobór, więc można sobie wyobrazić jak wyglądałem i dyszałem :). No ale wszystko co "dobre" szybko się kończy i zaczęła się płaska droga. Trochę piciu, zjazd do Legnickiego, skręt i dalej po dziurawym asfalcie. Podjazd na wiadukt nad autostradą już poszedł dużo gładziej, zjazd przyjemniutki, zacząłem utrzymywać dobre tempo. Skręt w lewo (niestety z zatrzymaniem) i po pięknym Księgienickim asfalciku napieram dalej. Noga już b. dobrze dawała, czułem lekki ból/dyskomfort, ale czuć było w prędkości że na coś idzie wysiłek. Niestety jak już pisałem, to co dobre szybko się kończy i musiałem skręcić znów w lewo w Koskowicach na dziurawy jak szwajcarski ser asfalt. Tam było najgorzej. Dziury wybijały z rytmu, przeszkadzały i ogólnie mogiła. Na szczęście to się skończyło, wjechałem do Legnicy, skręt tym razem w prawo, znów w prawo i jadę do okoła piekar. Tempo nadal mocne, zostało już kilka minut. Na końcu drogi skręt w lewo, koło szpitala, później w prawo w stronę Wrocławskiej i kupa. Czerwone światło. Na 1,5 minuty przed końcem... No ale nic, poczekałem i pojechałem już w trupa te ostatnie sekundy i skończyłem szczęśliwie z uśmiechem na twarzy, że jednak się udało :) (kiedy sprawdzałem na światłach średnią było 27,4km/h czyli baaaaaaaaardzo dobrze biorąc pod uwagę początek sezonu, nie przepracowany zeszły sezon, opony 2.0 etc.) Dalej pojechałem prosto, nogi rozkręcone nadawały dalej dość mocne tempo, na Piastowską, przez plac Słowiański, i na przystanku na placu Wilsona zjechałem do parku i udałem się na stadion do znajomych. Posiedziałem kilkanaście minut i zrozumiałem, że tylko jadąc jest mi ciepło, wręcz pizgało kiedy nie jechałem, więc pożegnałem się krótko i wróciłem do domku.

Pozytywne było tego dnia to, że były już fragmenty suchego asfaltu, co napawa optymizmem i daje nadzieję, że niedługo wskoczę w krótki komplet, oraz że było mi bardzo przyjemnie i cieplutko - brak wiatru i mocna jazda spowodowały chyba dobre ukrwienie rąk i nóg i w efekcie komfort, tak pożądany ostatnimi dniami.

Edit - jadąc na duchu podtrzymywało mnie trochę to, że jutro sobie odpocznę w końcu rozjazd. Wieczorem kiedy sprawdziłem rozpiskę trochę się zdenerwowałem widząc "3h", no ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Za to mówili, że będzie coraz ciężej.




  • DST 36.44km
  • Czas 01:28
  • VAVG 24.85km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

JEST MOC...

Wtorek, 26 lutego 2013 · dodano: 26.02.2013 | Komentarze 0

...nooo może jeszcze jej nie ma, ale będzie. Przynajmniej tak się zapowiada po dzisiejszym dniu. Dzisiaj w planie S4, ale ja nie umiem powoli czegoś robić i w efekcie zrobiłem 10 mocnych 10 sekundowych sprintów. Ostatni 20 sekundowy, a co, na dobicie :P Pomiędzy sprintami ok 2 - 2,5 minuty przerwy.

Trasa to tradycyjne LP, Złotoryjska, obwodnica i dalej prosto do ronda. Na światłach kończących obwodnicę dojechałem do cysterny która mnie już holowała do ronda, max 58km/h. Już ładnie trzęsło... Odcinek płaskiej szosy przed podjazdem do Legnickiego pokonany 3 razy, wymagały tego sprinty :) Jadąc w stronę Legnicy przywitałem się z jakimś jegomościem w pomarańczowym oczojebnym wdzianku, pozdrawiam Cię jeźdźcu któremu niestraszne Lutowe pogody :D Po nawrotce chciałem go dogonić, ale on też ładnie sobie radził. W Legnickim tak samo jak na Złotoryjskiej podjazd podjechałem dosyć mocno, jednak ten w Legnicy mocniej. W okolicach Legnickiego również zaczęło mżyć czy coś, w każdym bądź razie było wilgotno. No, a dalej to już prosta droga do Legnicy. Cały czas doginając jak mogę. Pierwszy raz odkąd pamiętam jechałem po płaskim na blacie, czyli jest progress :D Koło Majewskich skręciłem w prawo i objazd wokół piekar, potem Wrocławska, dalej prosto na światłach tu się załapałem za przyczepką z reklamą, dalej dalej prosto, potem załapałem się za autobus (przerzutka się obraziła i nie chciała wrzucić na blat, łańcuch się sklinował, dobrze że opanowałem) a potem już prosto, skręt w Złotoryjską, Rataja i do domku. Miało być 1,5h, ale jako że jechałem mocno, to odpuściłem te 2 minuty :D

Oby tak dalej, a będzie noga. Bo dzisiaj ewidentnie dobrze mi dawała :)

@edit, aaaa miałem dodawać muzykę, jeśli z takową jeżdżę.
Slayer - Still Regining DVD

Więc dzisiaj trochę Slayera, ale przerwało mi go nie wiem czemu w sumie, więc przełączyłem naaa
Amon Amarth - Live Wacken Open Air 2012


Slayera tylko trochę 'liznąłem' więc wiedziałem czego się spodziewać. Amona znałem tylko z nazwy, więc byłem pozytywnie zaskoczony, ze względu że daje powera :)

Pozdrawiam, Eper