Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi eper z miasteczka Legnica. Mam przejechane 8875.19 kilometrów w tym 118.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11343 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy eper.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

1,25"

Dystans całkowity:1269.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:51:56
Średnia prędkość:24.44 km/h
Maksymalna prędkość:69.40 km/h
Suma podjazdów:5598 m
Maks. tętno maksymalne:197 (95 %)
Maks. tętno średnie:190 (92 %)
Suma kalorii:24230 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:48.81 km i 1h 59m
Więcej statystyk
  • DST 77.85km
  • Czas 03:21
  • VAVG 23.24km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • HRmax 168 ( 81%)
  • HRavg 150 ( 72%)
  • Kalorie 2118kcal
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

What the HEL?

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0

Po kolejnej przerwie, spowodowanej chorobą, a potem wyjazdem, wreszcie ruszyłem się wczoraj by skręcić rower i dzisiaj pojechałem na tytułowy Hel. Doszły do mnie informacje, że ode mnie jest jakieś 30km, więc spokojnie ruszyłem. Byłem pewien, że po takiej przerwie będę miał siły i na lajciku średnia 28 będzie. a tu zonk, 22 na godzinę i nogi bolą O.O Rozkręciłem blat, weszło te 28, ale bolało... W okolicy Kuźnicy (fajny rym :D) zatrzymałem się na photobrejka, wszak pięknie morze (zatokę) było widać. Ogólnie droga bardzo fajna, gładziutki asfalt, z prawej morze, z lewej lasek, żyć (jechać) nie umierać. Ogólnie wzdłuż tej drogi biegnie ścieżka rowerowa, ale jest brukowana, no i zbyt równa nie jest. W dalszej części, przed Helem, jest nawet trochę "terenowa". Cóż tu więcej pisać. Na sam cypel wyszło nie 30 a 37km z groszem. Nogi już bolały, jednak było odwrotnie niż myślałem, spadek formy był większy od pozytywnego wpływu odpoczynku. Na cyplu zrobiłem fotki i zabrałem się z powrotem. Woda (ohydna kranówa) była ciepła i kończyła się, w gębie sucho, no masakra. Ale wracać do pracy trza. I tak sobie ciułałem powoli te kilometry. Średnia słaba, nogi słabe, jedynie pogoda ok. Trochę się zachmurzyło, więc skwaru nie było. W Kuźnicy zrobiłem sobie Phonebrejka, bo na Helu nie było zasięgu. Posiedziałem chyba 24 minuty i ruszyłem do domu. Jechało się okropnie... Zajechałem do mamy, napiłem się wody, odjechałem i dostałem telefon. Za pierwszym razem nie chciało mi się go wyciągać, ale za drugim wyciągam i słyszę "zapomniałeś kluczy!" i zaś z powrotem eh. Na domiar złego jechałem na głodnego, tylko kilka pierniczków rano :(

Ogólnie trasa fajna, ale drogą, nie ścieżką, widoczek ładny, tylko kondycji brak. No i rower hałasował :D Siodełko skrzeczy, łańcuch skrzeczy, eh...






  • DST 40.44km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.74km/h
  • HRmax 142 ( 68%)
  • HRavg 119 ( 57%)
  • Kalorie 899kcal
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

dwie godziny lajtu

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 0

Spokojna jazda w tlenie. Źle się czułem, choroba się rozwija :/




  • DST 43.76km
  • Czas 01:39
  • VAVG 26.52km/h
  • HRmax 179 ( 86%)
  • HRavg 146 ( 70%)
  • Kalorie 1001kcal
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

hte

Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0

Trening z Tomkiem na nowopoznanych (dla mnie) rundach. Fajna traska, czuję że spędzę tutaj parę ładnych godzin na treningach :) Trening ogólnie nawet ciężki (Tomek jechał na prawie 2x lżejszej od lisa szosie :P ), czułem się dobrze, ale dał w kość. W Krotoszycach trochę posiedzieliśmy bo kompana złapał skurcz w stopie. Po powrocie do domu, jeszcze gadaliśmy z pół godziny pod blokiem :)




  • DST 37.45km
  • Czas 01:23
  • VAVG 27.07km/h
  • HRmax 180 ( 87%)
  • HRavg 146 ( 70%)
  • Kalorie 937kcal
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sam

Poniedziałek, 13 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0

/9064964

2 rundy w Koksowicach. Na 22. kilometrze nabite 2k w tym roku Jeej! :D Z tego co pamiętam, słabo się jechało. Wiało mocno




  • DST 36.54km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.50km/h
  • HRmax 180 ( 87%)
  • HRavg 130 ( 63%)
  • Kalorie 870kcal
  • Podjazdy 332m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bajabongo z Łukaszem

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 2

Łukasz wrócił na stare śmieci to się umówiliśmy. Poczekałem chwilę na górce, oczywiście go nie było, okazało się że stoi po drugiej stronie. Dokręcił blok w bucie i pojechaliśmy. Na spokojnie, pogadaliśmy. I tak nie chcę za bardzo obciążać nogi, coś z tym kolanem nie tak jest :/




  • DST 52.71km
  • Czas 02:08
  • VAVG 24.71km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 180 ( 87%)
  • HRavg 136 ( 66%)
  • Kalorie 1214kcal
  • Podjazdy 209m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pojechałem sam, wróciliśmy we 3 :)

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 1

Dostałem info że o 10 ktoś będzie jeździł na rundach, więc pojechałem. Na początku podjazdu na pierwszej usłyszałem za plecami "co tak słabo? mocniej" Dojechał Krzysiek. Zrobiliśmy razem 2 rundy i jako, ze zaczynało padać dość nieprzyjemnie, wjechaliśmy na 3. i ostatnią rundę, którą już zaczął Marcin. Pojechaliśmy tę rundę, potem pojechaliśmy do Kunic i do Legnicy. W sumie tylko 2 rundy były mocne, może nawet nie, reszta to takie sobie kręcenie.




  • DST 104.79km
  • Czas 03:45
  • VAVG 27.94km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • HRmax 186 ( 90%)
  • HRavg 159 ( 77%)
  • Kalorie 2498kcal
  • Podjazdy 696m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niespodzianka Marcina

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj znów miałem jechać samemu. Już się ubierałem kiedy dostałem smsa z pytaniem czy jadę z rana. Ok. Umówieni pół godziny później na Lotosie. Przyjechałem chwilę spóźniony, ale Marcina nigdzie nie było widać. Po chwili zadzwoniłem "już do Ciebie jadę". Ok no to czekam. Chciało mi się siku i im dłużej czekałem, tym bardziej się wkurzałem, że już dawno bym się odlał gdzieś w krzaku :P Po chwili Marcin przyjechał i ruszyliśmy. "no pojedziemy sobie do Jawora, a potem się zobaczy". Ok. Do Jawora jechało się średnio. Wiatr w twarz, ale udało się w miarę sprawnie - 30 minut. W Jaworze byłem na zmianie, oczywiście nie skręciłem tam gdzie miałem skręcić (miało być główne skrzyżowanie, a tu nawet świateł nie było :P). Pokręciliśmy się trochę po małych uliczkach i wyjechaliśmy dobrze. "Jedziemy cały czas główną". no dobra, ale gdzie jedziemy? Znaki są na Jelenią, mam nadzieję, że zaraz skręcimy gdzieś - takie myśli miałem w głowie :) Do Bolkowa jechało się STRASZNIE. Non stop WMORDĘWIND. Prędkość 20-24km/h ledwo... Tylko przekleństwa się cisnęły na usta. W Bolkowie zajechaliśmy na stację, "Zdziwiony?"(w sensie że trasą - przyp.) odpowiadam, że trochę, wszak zmęczyłem się i nie spodziewałem, że tak daleko jedziemy. "To jeszcze się zdziwisz." Po tych słowach zjechaliśmy do Biedronki w poszukiwaniu niższych cen :P Zaopatrzeniu w świeży izotonik, po 7daysie i chwili rozmowy ruszamy dalej. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy o Balatonie i jedziemy dalej. "Ciągle główną". A dokąd? - pytam. W odpowiedzi tylko uśmiech zobaczyłem. Wiedziałem, że będzie ciężko :D Przez ten moment trasy byłem pewien, że jedziemy do Jelonki. Jednak po długim podjeździe (Marcin go jakoś nazywał - nie pamiętam jak. Może Elkazior pomoże :) ) Skręciliśmy na Wojcieszów. Odtąd zaczęła się przyjemniejsza jazda. Widoczki, wiaterek w plecy, trasa w dół. Od tego momentu prędkość bardzo rzadko schodziła poniżej 30km/h. Jechaliśmy tak sobie do Złotoryi. W Złotoryi skoczyłem na koło jakiemuś Kamazowi na podjeździe. Dociągnąłem do 42-45km/h a potem odpadłem. Doszedłem do Marcina dopiero przy żabce (po drodze jeszcze czerwone światło) tak mnie odcięło. Kręciłem sobie spokojnie te 20km/h. W żabce kupiłem 2 izotoniki i wodę do obmycia twarzy. Miła pani widząc zmęczenie chciała mnie wy**ujać na dychę, ale czujnie jej przypomniałem, że jeszcze dychę powinna wydać, co oczywiście od razu zrobiła... Co za ludzie. Trochę odpoczęliśmy pod żabką i pojechaliśmy dalej. Zaczynało coś kropić, ale na kroplach się skończyło. Na światłach usiedliśmy na koło jakiemuś tirowi. Ciągnął bardzo ładnie. Pod koniec nawet 68km/h, ale jak już zacząłem wypadać z drogi na zakręcie i tumany kurzu mnie spowijały (bo piaskiem po oczach mimo okularów cały czas dostawałem) odpuściłem. Oglądnąłem się - Marcin trochę wcześniej odpuścił. Więc mogłem spokojnie się wspiąć na górkę, poczekałem chwilę i już razem na zmiany, tak jak całą trasę śmignęliśmy do Legnicy. Ze średnią cały czas powyżej 30km/h. Na końcu trasy było już 28km/h. Przy żabce 27 (co wydawało nam się mało, wszak już chyba z godzinę jechaliśmy grubo ponad 30km/h), a po jeździe na Tirem 27,5.

Wypiliśmy po 3 (duże) bidony izotonika, 7days, trochę wody. Było UPALNIE, co jakiś czas słońce zachodziło za chmurkę, ale dalej było gorąco i duszno. Wreszcie mam fajne tan lajnsy na rękach (spieczone btw :P) Zmęczony bardzo, ale też bardzo zadowolony. Jutro odpuszczam, ewentualnie jakiś rozjazd. Ciao ;)



(czas na endo jest liczony razem z przerwami) Z kolei z pulsometru, 10 minut krócej, zapomniałem włączyć w Złotoryi :P




  • DST 48.87km
  • Czas 01:49
  • VAVG 26.90km/h
  • HRmax 182 ( 88%)
  • HRavg 150 ( 72%)
  • Kalorie 1184kcal
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Samemu Legnickie, Księgienice, Koskowice

Środa, 8 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 0

Nikt dzisiaj nie mógł, więc samemu ruszyłem na trening. Miałem dzisiaj znów rundy jechać, ale w Legnickim Polu postanowiłem pojechać dłuższą drogą. Wyjechałem w Koskowicach i zrobiłem 1,5 rundy i zjechałem przez Koskowice.

Bardzo gorąco. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy zrobiłem siku stop :p Masakrycznie też wiało...




  • DST 57.50km
  • Czas 02:09
  • VAVG 26.74km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 186 ( 90%)
  • HRavg 150 ( 72%)
  • Kalorie 1420kcal
  • Podjazdy 273m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grupą na rundy

Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0

15:45 u mnie pod blokiem czekałem na Tomka i razem z nim pojechaliśmy po Marcina i jeszcze jednego (imienia nie znam) Pojechaliśmy na rundy do Taczalina. We czwórkę przejechaliśmy 2 rundy, a potem z Marcinem kolejne 1,5, bo wróciliśmy przez Legnickie.

Tomek mi zaproponował przesunięcie bloków, bo mam chyba za bardzo z przodu. Zobaczymy co przyniesie zmiana :)




  • DST 109.40km
  • Czas 04:25
  • VAVG 24.77km/h
  • VMAX 69.40km/h
  • HRmax 188 ( 91%)
  • HRavg 154 ( 74%)
  • Kalorie 2643kcal
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pogoni za Grodami :)

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 5

opis będzie lejter, na razie mega BOMBA :P

Godzina 8:30 - wychodzę pojechać na umówione miejsce, jednak dostaję telefon, że start jest później i wyruszamy o 10:30. Jadę więc na Shella dopompować opony. Ubrany na krótki rękaw zmarzłem trochę, więc po powrocie ubrałem długi rękaw. Koło 10:20 ruszam na Lotos. Na Jaworzyńskiej mija mnie Bartek, wskakuję na koło i wiozę się te 40km/h. W międzyczasie mijamy Krzyśka, z którym to jestem umówiony. Razem już jedziemy do Jawora. W Jaworze jesteśmy 30 minut później. Podziwiamy rowery (najlepsze były Fuji :P), rozmawiamy itd. Chwilę przed startem jedziemy na zakręt, kawałek za startem ostrym. Po przejeździe peletonu, jedziemy dalej, na Chełmiec. Nie zdążyliśmy jednak dojechać na szczyt i peleton mija nas po drodze. W Jaworze dołączył do nas "Benek" i chłopak z SMS Świdnica. I jeszcze jeden facet, ale on gdzieś chwilę później się urwał. Stamtąd jedziemy na Podgórki, gdzie czekamy na przejazd. Po dłuższej chwili przejechali, ale za namową Benka czekamy na drugą rundę. Do dłuższej analizie stwierdziliśmy jednak, żeby pojechać i poczekać za zjazdem, bo inaczej moglibyśmy nie zdążyć na finisz w Złotoryi. Zjeżdżamy więc (tutaj Vmax). Na końcu zjazdu, przed samym zakrętem czekamy na peleton. Śmignął nam (ten zapach palonych klocków hamulcowych :P) i ruszyliśmy do Złotoryi. Wieźliśmy się dość spokojnie. W Złotoryi pokręciliśmy się chwilę i staliśmy przy barierce czekając na finisz. Po chwili syreny, huk i już po. Wracamy do domu. Tutaj już byłem baardzo zmęczony, bolał kręgosłup, kark, nogi... Na ładnym asfalcie średnia weszła dosyć wysoka, ale przynajmniej wcześniej byliśmy w domu.

Po powrocie ległem się na kanapie, wyżłopałem 0,7 izotonika, 2 banany i chwilę musiałem odpocząć. Dopiero później prysznic i jako takie rozruszanie się. Potem obiad, wszak głodny byłem już od jakiś 2,5. godziny trasy.

Wyjazd świetny, wreszcie pojawił się lekki bo lekki ale tan lajn :) Ubiór myślę, że był ok. Miejscami było mi zimno (czekając na podgórkach) miejscami gorąco (droga do Złotoryi, samo czekanie w Złotoryi) ale myślę, że nie mogłem się ubrać lepiej. No mogłem wziąć oksy, ale jak wyjeżdżałem, było całe niebo w chmurach.