Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi eper z miasteczka Legnica. Mam przejechane 8875.19 kilometrów w tym 118.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11343 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy eper.bikestats.pl
  • DST 53.31km
  • Czas 02:19
  • VAVG 23.01km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brrr, czyli zimno

Czwartek, 28 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 0

W rozpisce widnieją 3h, jednak ja wracam o 14:45~ ze szkoły, a o 17:30 jest już ciemno. Szybko sprawdzam co w necie piszczy i niestety, nie udało mi się zakwalifikować do programu stypendium BM. Trochę rozczarowany straciłem chęć na jazdę, no ale forma sama nie przyjdzie, a tak czy siak mam zamiar startować, więc mozolnie się ogarnąłem i wsiadłem na rower. Znów Rataja, Złotoryjska i sytuacja analogiczna do wczorajszej, piekielny ból w udach, ale jako, że dzisiaj mam wytrzymałość trenować odpuszczam sobie i wjeżdżam spokojnie. Na rondzie w lewo, obwodnicą w dół, załapałem się na zielone światło, więc nie doszedłem do żadnego TIRa :( więc pozostała jazda solo. Dalej prosto, trochę mocniej podjechane Legnickie Pole (3x6) na stojąco. Dalej tak jak zwykle, Księgienice, ale w Koskowicach skręt w prawo i obieram kurs Prochowice. Jedzie się jak na razie nawet dobrze. Średnia 25km/h czyli całkiem całkiem. Drogi suchutkie(!) co mega cieszy. Na skrzyżowaniu skręcam w lewo i jadę sobie bardziej główną drogą do Prochowic. Po drodze próbuję ogarnąć ile km mam zrobionych ponad program, ale za cholerę nie mogę tego wykminić. Jakieś zaćmienie czy co... Na światłach w Prochowicach skręcam w lewo, na drogę Zielona Góra - Wrocław i zaczynają się schody. Wmordęwind. i to mocny. Ale jechać trzeba, lekki podjazd, zaraz potem wjazd na ślimaka i skręt w prawo na Legnicę. Tu coś czego można było się spodziewać - jeszcze mocniejszy wmordęwind. "Wspaniale". Drugi raz jadę tą drogą i drugi raz jest strasznie. Po chwili przemarzają stopy, palce u rąk też zaczynają wariować, a prędkość spadła do 20km/h. Kiedy w końcu doturlałem się do Legnicy trochę pchnęło to nadziei we mnie, ale dalej ciężko było. Na światłach na Libana/Pocztowej postanowiłem skrócić już sobie drogę bo robiło się ciemno i byłem przemarznięty. Pojechałem w lewo, potem prosto. Miałem problem żeby zmienić pas na lewy do skrętu w Mickiewicza, jednak w ostatniej chwili się to udało. Ostatnia prosta i dom. Na liczniku 2:19h i 53km. Średnia wyższa niż się spodziewałem po tej męczarni w Golankach/Spalonej/Kunicach. Wreszcie koniec. Wycieńczony psychicznie i fizycznie wczłapuję się na górę i od razu wprowadzam rower do pokoju - bez suszenia, pierwszy raz od dawna :)

Podsumowując, mimo, że było dość ciepło, wiatr mnie wykończył. Nogi zmęczone bardzo, ale jutro rozjazd, więc sobie odpoczną.

Edit - zamykam Luty, czyli pierwszy miesiąc roku i pierwszy "jeżdżony" z wynikiem 425km i niecałymi 20h na siodełku. jestem zadowolony :)


Kategoria 51-75 km, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa byloi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]