Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi eper z miasteczka Legnica. Mam przejechane 8875.19 kilometrów w tym 118.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11343 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy eper.bikestats.pl
  • DST 100.14km
  • Czas 04:23
  • VAVG 22.85km/h
  • VMAX 60.80km/h
  • Sprzęt Leader Fox v2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plan: Jawor

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 13.06.2012 | Komentarze 0

Wkurzony. Jak najdalej. Do Jawora potem się zobaczy.

Tyle wstępu i planów na początku wycieczki. Spokojnie wyregulowałem przerzutki, zjedzone jedzonko, ubrałem się i pojechałem kilka minut po 15. Wstępny plan przez Koskowice dotrzeć do krzyżówki na której zawsze skręcam w lewo - do Prochowic. Tym razem jednak skręciłem w prawo - do Jawora. Jako, że Jawora w ogóle nie znam liczyłem na pomoc człowieka. Jednak okazało się to niekonieczne. Niewiele myśląc skierowałem się na Legnicę, jednak nie chciałem jechać główną drogą. Gdzieś w środku miasta zobaczyłem znak na Słup - oho tam jadę. Więc skręciłem na Złotoryję. Domyślałem się która to droga i w sumie pasowało mi to. Po chwili zauważyłem po lewej znajomy szczyt - Górzec. Skręciłem na Męcinkę. Pewien drogi nie byłem, ale suma sumarum dotarłem bez błądzenia tam gdzie chciałem - podjazd w Bogaczowie. Po prostu NIENAWIDZĘ tego podjazdu. Po zimie nawierzchnia jest w jeszcze gorszym stanie niż była. Jadąc w dół naprawdę trzeba będzie uważać na dziury i żwir. Po 3km katorgi wreszcie dotarłem "na powierzchnię". Milutki zjazd do Pomocnego. Potem znów podjazd w stronę Stanisławowa, który poszedł już znacznie gładziej. Za podjazdem zobaczyłem znak ostrzegawczy z samolotem, natomiast po lewej taki rękaw do sprawdzania siły wiatru. Trzeba kiedyś zajechać zobaczyć co tam się wyprawia. Zjazdy podjazdy, aż w końcu właściwy podjazd do radiostacji. Na radiostacji jak to na radiostacji - piękny widoczek na Legnicę i jeszcze piękniejszy zjazd. Tutaj było V-max - 60,8km/h z dupą nad kołem. Byłoby więcej, ale niebezpieczne skrzyżowanie, osiedle no i zakręty. W trakcie zjazdu słychać było tylko odbijające się od kasku owady i muszki. Gdzieś dalej wyprzedziłem traktor. Aha, na radiostacji zapałętała się we mnie myśl "skoro mam już na liczniku 55km, do domu jeszcze 25-30 to już niedaleko do 100" która stawała się coraz bardziej realna z każdym przejechanym kilometrem, towarzyszyła i wzmacniała mnie do końca. Dalej przeprawiłem się przez Winnicę, mój 'ulubiony' kostkowy podjazd i dalej do Legnicy. W Legnicy skręciłem w prawo, w stronę szpitala, dalej przez Wrocławską, jakąś inną i w końcu koło WORDa wyjechałem. Przez miasto i do domku.

Około 70-80 km zaczęło mnie boleć wszystko - nogi już odpadały z wysiłku, zwłaszcza uda, zaczynał boleć tyłek, kark...
Jako ciekawostkę może napiszę, że bidon 0,7 wody z sokiem skończył mi się na radiostacji, więc 45% trasy przejechałem bez picia. Co prawda było już praktycznie tylko z górki, ale przydałaby się.

Z perspektywy 1,5tygodnia po stwierdzam, że wyssał ten wyjazd ze mnie siły i chęć do jazdy na co najmniej tydzień. Możliwe też, że z tego powodu dopiero teraz dodaję wpis niejako zmuszając się trochę do tego.


Kategoria >100 km, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa acysu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]